krajowe,  Spotkania

Spontaniczna wizyta Gołąbków w Wieliczce i wieczorny spacer po Krakowie

Niemożliwe nie istnieje, jak zwykła mówić słynna Martyna.

I my właśnie doświadczamy takiego niemożliwego… otóż gościmy w naszych domach kochanych Słowików 😍😍😍 a wszystko przez wyjazd na wspólne wakacje do Egiptu samolotem z Katowic. Po powrocie z wakacji nadarzyła się więc super okazja aby zwiedzić Kopalnię Soli w Wieliczce, wspaniały zabytek wpisany przez UNESCO na Listę światowego dziedzictwa . Ania nigdy w niej nie była, a warto choć raz ją zobaczyć. Bilety można nabyć zarówno w kasie przy kopalni lub internetowo. Wprawdzie cena nie jest niska, my płaciliśmy około 70 zł. ale w końcu to niesamowity zabytek. Zwiedzanie trwa około dwie i pół godziny na głębokości od 64 metrów do 135 metrów pod ziemią (są to trzy poziomy zwiedzania).

Ponieważ mieliśmy sporo czasu do zjazdu, postanowiliśmy spojrzeć na Rynek w Wieliczce i trafiliśmy na bardzo przyjemną kawiarnię Cafe Culture gdzie wypiliśmy świetne herbatki, zresztą zobaczcie sami:

Rozgrzani przepyszną herbatą jesteśmy gotowi na zjazd pod ziemię. Ania czuje adrenalinę, chyba nawet troszkę się boi. Jako, że czas jest pandemiczny w pomieszczeniach obowiązują nas maseczki, to zdjęcia z windy będą zamaskowane 😒😒😒.

Zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem, który bardzo fajnie opowiada o historii Kopalni, wydobyciu, eksponatach umieszczonych w zakamarkach Kopalni oraz ciekawych wydarzeniach z nią związanych.

101 metrów pod ziemią znajduje się Kaplica Świętej Kingi, świątynia w której są jej relikwie, jest jedną z największych atrakcji Kopalni i jest po prostu wspaniała. Okazjonalnie odbywają się tam msze, często jest wykorzystywana do koncertów ze względu na świetną akustykę.

Przewodnik pokazał nam też jak można zrobić ciekawe zdjęcie, a Robert był naszym testerem 👍👍👍. Nie tylko takie testy były… chłopaki sprawdzali czy ściany w Kopalni są naprawdę słone… śmiechu było bez liku 😂😂😂😂😂.

A po zwiedzaniu czas na posiłek… nieopodal jest super Karczma pod Wielką Solą, gdzie pysznie i obficie karmią. Dobrze, że to nie weekend, bo kolejka do wejścia nie była zbyt duża. Po takim obiedzie koniecznym jest spacer po Krakowie… Udajemy się więc do centrum miasta. Zaparkowaliśmy tradycyjnie pod Wawelem, a stamtąd poszliśmy ulicą Grodzką w stronę Rynku. Po drodze była kawa w Costa Coffee, gdzie Anetka znalazła złoty pierścionek – oddała go sprzedawczyni i mamy wielką nadzieję, że wrócił on do właścicielki.

Oczywiście weszliśmy do Kościoła Mariackiego na chwilę a potem przeszliśmy przez Sukiennice, w których co widzimy???…. herb Koszalina i naszych uśmiechniętych Słowików 😍😍😍 :

Właściwie można jedynie stwierdzić, że to było cudowne zakończenie naszych listopadowych wakacji 2021 roku. Dodam, że właśnie w ten dzień Ania wymyśliła, że powinniśmy spisywać nasze wyjazdy w formie bloga, bo do tej pory robiłam to ręcznie. I oto jest nasz blog, może nawet bardziej pamiętnik, jak to Ania mówi, jak już nasza pamięć będzie zawodzić to wspólnie będziemy sobie go czytać i wspominać. Jeszcze jedna myśl wtedy się zrodziła… bo okazało się, że Marek ma wolnego Sylwestra…. dalej już wiecie z innego artykułu😍😍😍.

Wieliczka…tak, to była kontynuacja naszego egipsko-polskiego urlopu. Właściwie to świetna kombinacja, w tym najważniejsze, że możemy nadal być razem, a nie jak zazwyczaj żegnać się na lotnisku i każdy
w swoją stronę. A jak wiadomo Kraków i okolice to piękne miejsca, więc jak nie wykorzystać tak świetnej okazji do zwiedzania. Czy ściany kopalni są w smaku soli…Chłopaki sprawdzili, a jak, nawet zostało to uwiecznione, zdjęcia jednak nie nadają się do publikacji, :-). Kwiatuszki nas ugościły, pysznie nakarmili, Gołąbki szczęśliwe, z doładowanymi bateriami do swoich domków powróciły, a kolejne spotkanie już zaplanowane było. Taki to nasz urok i działanie, że kolejne spotkanie zawsze zaplanowane :-).

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *