Spotkania,  zagraniczne

Gołąbki omamione Omanem…

Wakacje….

Wszystkim wakacje kojarzą się z letnimi miesiącami, kiedy większość z nas przebywa na urlopach, a my Gołąbki wakacje mamy najczęściej w miesiącach absolutnie nie kojarzonych z tym pięknym letnim czasem… Często jest to jeden z tych depresyjnych miesięcy w roku czyli listopad. A tym razem na nasze wakacje wybraliśmy drugą połowę października, a wybór na wypad zagraniczny padł na jedyne państwo na świecie zaczynające się na literkę „O” czyli Oman. I właściwie do ostatniej chwili czekaliśmy z zakupem oferty, dlatego można powiedzieć, że w atrakcyjnej cenie wczasy zostały kupione, choć nie bez stresiku… My w czwórkę tradycyjnie lecieliśmy z Katowic a nasze Słowiki z Warszawy do Muskat czyli stolicy Omanu. I to oni witali nas w hotelu.

Po raz pierwszy zdarzyła nam się taka sytuacja, że wszyscy pasażerowie naszego lotu oraz jak się później okazało lotu z Warszawy trafili do tego samego hotelu. Czuliśmy się jak na wakacjach w Mielnie 🤣🤣🤣

Hotel Barcelo Mussanah Resort to ogromny kompleks składający się z dwóch budynków położony nad samym morzem, właściwie zatoką, w której jest przystań dla żaglówek.

Pokoje w tym hotelu są piękne, przestronne, z dużą łazienką i również dużym balkonem, szczególnie fajne są te z widokiem na morze 😊. Basenów jest kilka, w których można się było chłodzić, bo woda w morzu miała prawie 30 stopni.

Plaża piaszczysta z ogromną ilością muszelek, odpowiedniej szerokości a tuż przy niej pas trawki, gdzie pod palmami były ustawione leżaki… cudowny chillout z delikatną muzyką w tle. Och…i pisząc to wracam myślami na leżak, pod nasze ulubione palmy i czuję smak pitego soku z kokosa, słyszę szum morza i śpiew tamtejszych ptaków, szczególnie tego jednego co nam towarzyszył przy leżakach…

W Omanie świętujemy piątą rocznicę naszej Gołąbkowej znajomości – to na Sri Lance w 2018 roku tak naprawdę zapoczątkowała nasza przyjaźń, którą przez te lata rozwijamy i pielęgnujemy. I mamy nadzieję, graniczącą z pewnością, że będzie ona trwać do końca świata i jeden dzień dłużej. Dlatego ten wspólny wyjazd miał dla nas tak wyjątkowe znaczenie.

Podczas tego pobytu nie było dużo zwiedzania, jedynie dwie wycieczki… Jedna z nich to Pustynne Safari Wahiba z wizytą w Wadi Bani Khalid. Wynajęliśmy sobie dwa jeepy w osiem osób (Julia i Stefan dołączyli do naszej szóstki) i wybraliśmy się najpierw do Wadi – przepięknego wąwozu otoczonego wysokimi białymi skałami w którym znajdują się baseny z krystaliczną zimną wodą. Oczywiście dojście do najładniejszego miejsca zajmuje sporo czasu.. i wyzwaniem jest przejście po skałach w klapeczkach… Jednak wysiłek wart jest tego, gdyż miejsce jest przepiękne, szczególnie wtedy gdy jest po opadach deszczu i koryta rzek są wypełnione wodą po brzegi. Mieliśmy czas żeby się wykąpać w tej naprawdę zimnej wodzie, albo chociaż zamoczyć stópki 🙂 no i oczywiście zrobić super fotki 🙂

Następnie pojechaliśmy na bardzo smaczny obiad do Restauracji Oryx, która jest na pograniczu z Pustynią Wahiba i zanim wyruszyliśmy na pustynne safari zrobiliśmy sobie romantyczne zdjęcia:

No to ruszamy, aby przeżyć niesamowitą przygodę – jazda jeppami po wydmach…

I jeszcze żeby tego było mało to w cenie wycieczki był zjazd na plastikowych dupolotach z wydm. Zabawa była przednia, a dziewczyny w zjazdach najlepsze!!!

W drodze powrotnej do hotelu, co nieczęsto się tam zdarza, padał deszcz! Dla Omańczyków deszcz jest ogromnym dobrodziejstwem, kierowca nam wspominał, że często Omańczycy jadą tam gdzie akurat pada deszcz… zupełnie nie wiemy dlaczego 😁

Tak się złożyło, że na następny dzień mieliśmy wykupioną wycieczkę z biura do Muskatu (jak wcześniej zaznaczyłam jest to stolica). I w tym miejscu przedstawię troszkę najnowszej historii tego kraju – nie dalej jak 50 lat temu Oman był jednym z najbardziej odciętych i nieznanych krajów świata. Dopiero gdy w 1970 r. władzę po swoim ojcu przejął Sułtan Kabus ibn Sa’id, który wzorując się na zdobytej wiedzy w zachodniej Europie, dokonał ogromnej przemiany gospodarczej we własnym kraju. Już w ciągu pierwszych kilku miesięcy jego panowania powstawały liczne szkoły, zainwestowano także w nowoczesną infrastrukturę drogową oraz opiekę zdrowotną na wysokim poziomie. Na trzydziestą rocznicę rozpoczęcia tej rewolucji gospodarczej w Omanie, Sułtan podarował narodowi Wielki Meczet, który był budowany przez sześć lat.

I zwiedzanie zaczęliśmy właśnie od tego Wielkiego Meczetu Sułtana Qaboosa (obecnie tak nazywany na cześć Ofiarodawcy). Jest to największa budowla w Omanie i trzeci co do wielkości meczet na świecie. Jest przepiękny w środku, zdobienia ścian robią niesamowite wrażenie, szczególnie zachwyciły mnie ogromne żyrandole pokryte 14-karatowym złotem i udekorowane kryształami Swarovskiego.

Dla zwiedzających meczet otwarty jest w godzinach od 8 do 11 w każdy dzień tygodnia za wyjątkiem piątku (wejście jest bezpłatne). Oczywiście obowiązuje odpowiedni strój, szczególnie dotyczy to kobiet – obowiązkowe nakrycie głowy, długa suknia, lub spodnie zakrywające kostki i długi rękaw – co najlepiej widać na zdjęciach. Gdyby jednak ktoś chciał przecisnąć się w krótkich szortach i w bluzeczce na ramiączkach to mu się nie uda, gdyż jest kilka kontroli po drodze do wejścia na teren wokół meczetu… Jest jednak rozwiązanie – za kilka dolarów można wypożyczyć odpowiedni strój. Jak powszechnie wiadomo do meczetu nie wchodzi się w butach, dlatego zwykle podłoga pokryta jest dywanem. W tym meczecie jest to przepiękny ręcznie tkany perski dywan, który jest jednym z największych na świecie (dywan ma wielkość ponad 4300 m² i waży 21 ton). Praca nad jego wykończeniem zajęła 600 irańskim szwaczkom ponad 4 lata.

Dziedziniec i ogród wokół meczetu jest równie piękny co samo wnętrze. I My Gołąbki polecamy każdemu kto będąc w Muskacie niech zobaczy tę wspaniałą budowlę sakralną.

Kontynuując zwiedzanie Muskatu pojechaliśmy do Pałacu Sułtanów Al-Alam, w którym odbywają się oficjalne uroczystości z udziałem władz kraju. Jest on położony nad Zatoką Omańską, w zabytkowej dzielnicy miasta, pomiędzy fortami obronnymi zbudowanymi przez Portugalczyków.

Sam Pałac nie jest dostępny dla zwiedzających, ale przed pałacem jest ogólnodostępny plac otoczony bardzo pięknym ogrodem. Cały plac wyłożony jest płytami, które są tak wypolerowane, że można się w nich przeglądać jak w lustrze, mam nadzieję, że zdjęcia to oddają. Oczywiście zdjęcie grupowe przed głównym wejściem jest obowiązkowe.

Niestety nieudanym pomysłem biura było zabranie nas na targ rybny, gdzie okrutnie śmierdziało i ogólnie nie było tam fajnie. My na szybko skorzystaliśmy z bliskości morza i zrobiliśmy sobie kilka fotek, no i biegiem wróciliśmy do autokaru, gdyż w planie była wizyta na właściwym targu… bo to był jedyny moment na wydanie kasy i zakup pamiątek z podróży 😁😁😁

Został nam jeszcze czas na odpoczynek, kąpiele w morzu i chłodzenie się w basenach, spacery po pięknej plaży i po prostu… delektowanie się wspólnie spędzanym urlopem. Nasza piąta rocznica, tak wspaniale uczczona, w takim cudnym spokojnym kraju, gdzie ludzie są bardzo mili i gościnni.

Na koniec cytat… kurde zbliża się czas wyjazdu, a tu żadnego znaku… nawet nogi nie zarastają…

2 komentarze

  • Ania

    Basiu czytając to , cudnie wrócić do wspomnień ❤😍 dziękuję 😘😘😘
    Dodam swoje 5 gr z zapisu w pamięci😁
    Jeszcze ileś podróży temu , umiałam określić , który z naszych wyjazdów, w moich odczuciach był najfajniejszy, najciekawszy , naj…. Teraz, z racji ilości pinesek na mapie😀 , jest to już absolutnie niemożliwe. Każdy wyjazd urzeka w inny sposób. Oman , jak napisałaś Basiu Omamił 🙃
    Ten akurat kierunek, był na górze mojej listy życzeniowej 😀 , aczkolwiek miał być to inny rejon .
    Teraz wiem , że przygodę z Omanem trzeba zacząć właśnie od Muscatu , miasta prawdziwego orientu ..
    póżniej Salalah będzie pięknym 🌴🌴🌴 uzupełnieniem całości. .. kiedyś 🤗
    Hotel , jak na Oman przystało, pachniał przepięknie kadzidłami , które cały czas tliły się w lobby , a my na powitanie zostaliśmy odymieni 😁 jakkolwiek to brzmi, było wesoło.
    Wesoło było cały czas , nawet jazda windą, jak się okazało może być okazją do śmiechplozji 😂 🤭 ( raczej całkiem nowe określenie , ale tak mi wpadło do głowy 🤣 )
    Ja miałam dwa cele do zobaczenia, pustynia i wadi. I w tym miejscu muszę napisać , że jestem totalnie zauroczona widokami na wadi, nigdzie indziej nie spotkałam takiego połączenia ….ale żeby zrozumieć, trzeba to zobaczyć na własne oczy .
    A pustynia ?
    Mahid , nasz arabski kierowca , zrobił nam prawdziwą, niezapomnianą przygodę , jeszcze długo później, czułam adrenalinę.
    Eh … Uwaga, struny głosowe mogą mocno ucierpieć 😍
    Co jeszcze mocno utkwiło mi w pamięci?
    Plaża..
    surowa , długa , z malutkimi uciekającymi krabikami…….. pełna kolorowych pięknych muszli..cudowna
    Morze ….
    Wchodziliśmy do wody jak dzieci, trzymając się za ręce, robiąc hałas, żeby odstraszyć straszaki 😀 I jeszcze nigdy ,aż tyle, nie bawiliśmy się w morzu 😁
    Co przywieźliśmy z Omanu ?
    Zaskoczeniem jest chałwa , dla każdego, kto zna ten produkt z naszych półek , będzie pyszną niespodzianką. serio 🙂
    kadzidła obowiązkowe . Żałuję że tak mało kupiłam. ..

    Na koniec dodam tylko że ,
    w Omanie, nie pijemy wody z kranu . Ale…. że pić trzeba 😀 to wieczorkiem dla relaksu polecamy drinka , z różaną wodą.
    Eh …ile nas , tyle wspomnień 😘😘😘😘😘😘
    Ja juz czuje blusa na Gran….😂
    Pozdrawiam wszystkich chcących zobaczyć Oman i inne zakątki Świata 😍
    I moje cudowne ❤🕊🕊🕊

    KTO SIĘ CZUJE SZCZĘŚLIWY ,NIE STARZEJE SIĘ- Paul Heyse
    żeby być szczęślwym, trzeba być trochę wariatem- Anna S.😂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *