Czy Zielona Góra jest naprawdę Zielona?…
Na ostatnim spotkaniu w Stegnie ustaliliśmy, że tym razem spotkanie zorganizujemy w połowie drogi, czyli wypadło na Zieloną Górę, bo do niej zarówno dla nas jak i dla Słowików jest po około 400 km. Gołąbki gotowe, chleb i ciasto upieczone, można więc ruszać w drogę. Jest połowa maja 2021 roku, pogoda w weekend ma być deszczowa, ale ale… wiecie, że my mamy szczęście, zobaczymy więc czy dobra passa będzie i w Zielonej Górze. Tym razem nie było niepewności co do kompletności Gołąbków na spotkaniu, droga więc od początku upływała nam w świetnych humorach. A musicie wiedzieć, że wyjechaliśmy z Rybnika z deszczem… Zresztą w trakcie podróży też padał deszcz, no ale jak tylko dojechaliśmy na miejsce, to… świeciło słońce🌞🌞🌞!!!
Rezerwację zrobiliśmy w Willi Minerva, pokoje nie miały tego efektu „wow” co w Stegnie, ale najważniejsze, że są czyste, choć niestety zbyt małe. Mimo tego, nie narzekamy bo my w każdych warunkach potrafimy się nieźle zorganizować. Właścicielka Willi na wstępie nam powiedziała, że niezbyt dobry czas wybraliśmy na przyjazd gdyż cały weekend ma być deszczowy… Ona nie wiedziała, że my mamy szczęście do pogody i to słonecznej pogody 🌞🌞🌞. Willa jest w niedalekiej odległości od centrum Zielonej Góry, więc zaraz po przyjeździe i przywitaniu wyruszyliśmy na spacer – bo przecież nie pada… Rynek bardzo pozytywnie nas zaskoczył nie tylko pięknymi kamieniczkami, ale także ciekawymi rzeźbami Bachusa w różnych odsłonach – prawdopodobnie jest ich 50 rozmieszczonych w różnych częściach miasta. Atrakcja ta w Zielonej Górze nazywana jest szlakiem bachusikowym, według którego można odnaleźć wszystkie zabawne figurki. Kilka z nich udało nam się znaleźć, nie szukając ich w ogóle.
Pierwszy wieczór zwykle rezerwujemy sobie na długie pogaduszki, bo mamy sobie tyle do opowiedzenia, dzielimy się zarówno smutkami jak i radościami jakie mieliśmy od czasu ostatniego spotkania. Oczywiście poza wyjazdami rozmawiamy i piszemy do siebie regularnie, ale nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu. Dlatego bardzo szybko mija nam taki wieczór. A na sobotę przewidujemy sprawdzić co ciekawego ma do zaoferowania Zielona Góra… Ubieramy się w nasze „Gołąbkowe” koszulki i wyruszamy w miasto, zaznaczam że słońce świeci przepięknie… Oczywiście każdy przechodzący zwraca na nas uwagę, a właściwie na nasze koszulki… Pierwszy przystanek mamy przy Palmiarni, jest jeszcze wprawdzie zamknięta, ale na pewno wewnątrz zobaczymy ją w drodze powrotnej, a przed Palmiarnią przepiękna rzeźba kuli ziemskiej, a na jej tle… oczywiście nasza szósteczka 👌🌞😍.
Kierujemy się w stronę Rynku, chcemy sprawdzić czy lokale są otwarte, gdyż trafiliśmy na czas luzowania obostrzeń pandemicznych i wyobraźcie sobie, że w jedynej otwartej restauracji Gioconda dostaliśmy piwa gratis, a to dlatego, że byliśmy pierwszymi klientami tego lokalu. A jako, że my, klienci z klasą jesteśmy to po dalszym spacerowaniu wróciliśmy na obiad do tej samej restauracji.
A po pysznym jedzonku wracamy w stronę Palmiarni, jak widać pogoda dopisuje nam znakomicie i humory też!!! Wstęp do Palmiarni był bezpłatny, szkoda tylko, że ze względów pandemicznych nie cała była dostępna do zwiedzania. Zamknięty dla zwiedzających był też Park Winny, dlatego go nie opiszę, będąc tam musicie sami ocenić czy warto go zobaczyć…
Będąc jeszcze w Palmiarni i podziwiając wspaniałe okazy roślin, zobaczyliśmy, że niebo niebezpiecznie ciemnieje, wydawało się, że burza jest tuż tuż, więc ruszyliśmy do naszej Willi, ale wyobraźcie sobie, że z tej chmury deszczu nie było 😁😁😁😁. Przy okazji tego zdjęcia zobaczcie proszę, jak zielono jest w pobliżu Palmiarni:
Wieczorem, gdy już bezpiecznie biesiadowaliśmy w naszej Willi, jednak spadło parę kropli deszczu, ale burzy nie było.
Przed sobą mamy niedzielę, czas na zwiedzanie okolicy Zielonej Góry. Nie wiem kto znalazł w pobliżu atrakcję (najprawdopodobniej nasz administrator…), ale serdecznie polecamy, aby się wybrać w to miejsce. A chodzi o Zatonie, do 2014 roku wieś pod Zieloną Górą, a obecnie jej dzielnicę, wraz z Parkiem Książęcym i ruinami pałacu.
Można tam dojechać miejskim autobusem z centrum miasta (przystanek niedaleko Palmiarni) i w ten właśnie sposób tam dojechaliśmy, a pogoda zapowiadała się znakomicie, bo słonko świeciło od samego rana. Ciekawostką jest to, że autobus przejeżdża obok stadionu żużlowego – to dla fanów tego sportu fajna informacja. Każdy kto się nim interesuje, wie czym dla żużla jest Zielona Góra… My tylko mieliśmy okazję przejechać się obok stadionu 😁😁😁😁😁.
Wstęp do ruin pałacu i ogromnego parku jest bezpłatny. Będąc w „pałacu” można napić się kawy, zjeść ciasteczko kontemplując czasy jego historii. A my lubimy takie klimaty… I zwykle tak się zdarza, że jakieś ruiny podczas naszych spotkań się przytrafią, które zwiedzamy.
W maju, kiedy przyroda już w pełni obudzona po zimowym śnie, kiedy wszystko kwitnie i pachnie dookoła, wtedy spacer po parku jest czystą przyjemnością. W szczególności po takim parku… gdzie się nie spojrzy tam kwitnie czosnek niedźwiedzi, widać przepiękne rododendrony, azalie i inne kwitnące kwiaty.
Alejki usytuowane są wzdłuż ogromnych drzew, niektóre z nich są chyba bardzo stare, mające ciekawe kształty. Czasem nawet wyrwane z korzeniami i pozostawione leżące, co robi ogromne wrażenie.
W parku na wzniesieniu zbudowana jest altanka dla zakochanych – my wiadomo, że nieustannie zakochani, to skorzystaliśmy z okazji i zrobiliśmy tam mnóstwo zdjęć, ale oczywiście kilkoma podzielimy się z Wami. Najpierw zagadka, jak to poniższe zdjęcie jest zrobione, bo altanka jest okrągła i niewielkich rozmiarów… no i fajnie stamtąd widać park.
Jak widać chmura też się pojawiła w Zatoniu, my w tym czasie piliśmy kawę, więc to, że troszkę popadało nam w niczym nie przeszkodziło. Oczywiście jak w wielu tego typu parkach nie brakuje również wody. W tym przypadku od strony niewielkiego stawu pięknie prezentują się ruiny pałacu. No i jest mnóstwo zieleni… prawdziwie zielona jest Zielona Góra.
Po powrocie do centrum (również autobusem) przeszliśmy deptakiem, przy którym stoi rzeźba żużlowca, zmierzając do Zbójnickiej Groty na obiad. Po obfitym posiłku przeszliśmy jeszcze przez Park Tysiąclecia, kierując się w stronę miejsca naszego noclegu.
Wiadomo, ostatni wieczór to czas na planowanie następnego wyjazdu, określenie mniej więcej miejsca lub chociażby okolicy, którą chcielibyśmy zobaczyć no i terminu… a chcemy widywać się coraz częściej, pomimo dzielącej nas odległości i wykonywanych obowiązków. W naszym przypadku prawdziwym jest powiedzenie: chcieć to móc!!! Ustaliliśmy tym razem, że zrealizujemy pomysł Roberta na miejsce spotkania. I o nim wkrótce napiszę…
Zielona Góra…jak widać na prawdę jest Zielona. We wspomnianej już restauracji Gioconda, mieliśmy również okazję spróbować regionalnego wina, to tereny, które sprzyjają uprawie winorośli a tym samym i produkcji wina.
Miasto bardzo ładne, każdy znajdzie coś dla siebie. Fani żużla wiedzą to oczywiście, że Falubaz Zielona Góra to miejsce ważne na sportowej mapie (tu troszkę prywaty dodam, Rybnik, ROW, a moi bracia to fani i kibice żużla).
Polecamy, zwiedzajcie : -)
4 komentarze
Ania
No cóż , nie będziemy sprawdzać czy woda w Bałtyku jest ciepła, wszyscy wiedzą , że nie jest ( smuteczek) . Czy Tatry są wysokie ? są , ale czy Zielona Góra jest zielona ? tego nie wiedzieliśmy, teraz wiemy i potwierdzić już to możemy. Zaliczyliśmy kolejne fajne miasto w Polsce, i cóż nie będę się powtarzać, że kolejny nasz wyjazd w punkt , zaliczone km, dodane zmarszczki śmiechowe, nowa gra towarzyska…. i co tam jeszcze nie było:):) Zachęcamy bardzo do odwiedzenia Zielonej Góry , bo kolor zielony to kolor nadziei, a tam znajdziecie mnóstwo różnych odcieni tej pięknej barwy . Ogromny żal, że w większości miast stawiamy na beton i wycinki drzew. W naszym Koszalinku, piękna ulica Piłsudskiego z zabytkowymi willami i właśnie trwa wycinka, smutny widok.
Kochane gołąbki czas sprawdzić czy WZP są równie zielone jak Zielona Góra. Basia nie może się już doczekać , ja też bardzo. póki co mamy plan ….. Ach My przecież mamy mnóstwo planów( radość)
Basia
Aniu, jakby tu powiedzieć…WZP…moje marzenie od lat, masz rację czas na spełnienie!!! Mam wielką nadzieję, że w komplecie będziemy mogli sprawdzić, a potem napisać na blogu o naszych wrażeniach 🙂 Już nie mogę się doczekać – jakie to prawdziwe i szczere!!!
Aneta
WZP – sprawdzicie i opowiecie, niestyty nie w komplecie, ale cóż czasem i tak bywa. Tym razem będziemy jako czytelnicy z niecierpliwością czekać na opis i fotorelację 🙂
Basia
Wielka szkoda, że nie w komplecie tam lecimy – ale są sprawy ważne i ważniejsze… Jak to kiedyś powiedziałaś, że co dwa lata wypoczywamy na wakacjach w komplecie – to trzymam Cię za słowo Anetka! 2023 będzie znowu nasz👍😍